W warszawskiej stacji pomp, zwanej potocznie "Grubą Kaśką", załoga składa się niemal wyłącznie z bumelantów i kombinatorów. Efektem ich dość obojętnego stosunku do pracy są ciągłe awarie, których usuwanie ciągnie się tygodniami, wywołując irytację mieszkańców miasta. Dyrektor przedsiębiorstwa angażuje więc młodego poetę, Leopolda Górskiego, który swoimi piosenkami ma rozbudzać pozostałych pracowników i nie pozwolić im zasnąć przy jednostajnym szumie pomp tłoczących wodę.